Relacja z wyprawy

Finał projektu "Rehabilitacja Na Dachu Świata"     02.03.2011


Dziś popołudniu spotykamy się na poznańskiej Ławicy skąd wyruszymy realizować Nasz projekt! Jutro nad ranem wylądujemy w New Delhi, gdzie zrobimy trzydniowy przystanek przed dotarciem do celu – Kathmandu. Trzymajcie za nas kciuki!


Śledźcie bloga, wkrótce pierwsza relacja z centrum wydarzeń ;)



Incedrible India!                          04.03.2011 

Ku radosci wszystkich w Polsce przywital Nas w Indiach deszcz... Ale dzisiaj bylo juz piekne slonce. Mimo dlugich przygotowan do wyjazdu tutejszy swiat i tak zaskoczyl Nas swoimi kolorami, zapachami i dzwiekami... swoja "orientalnoscia".
Sam przejazd taksowka- "indyjskim ambasadorem" ogromny chaos na ulicach (szesc samochodow na czterech pasach) i halas (ciagle uzywanie klaksonu) wzbudzil w Nas wiele emocji.

 

Zatrzymalismy sie w tybetanskiej dzielnicy- Majnu Katilla- gdzie jemy pierozki momo i jutro bedziemy obchodzic tybetanski Nowy Rok 2138- "happy new Losar"! ;)
Po New Delhi poruszamy sie taksowkami, nowoczesnym metrem, a najwieksza frajde sprawia Nam szalona jazda rikszami, ktorych sila napedowa sa pedalujacy Hindusi. 
Tak jak obcy jest dla Nas swiat Indii tak samo My jestesmy czyms wyjatkowym dla Nich, Nasza grupa wzbudza niemale zainteresowanie wsrod Tubylcow. Przyciagamy wzrok jasniejsza karnacja, jednakowymi koszulkami, lescz najbardziej Tutejsi zwracaja uwage na Karoline i Jej wozek inwalidzki, bo taki sprzet jest tutaj rzadkoscia. Niestety ulice w miescie staniowia dla Niej swoisty tor przeszkod, przy przemieszczaniu sie taksowka przyczepaimy wozek na dach samochodu, ale milym zaskoczeniem jest przystosowanie obiektow turystycznych dla osob niepelnosprawnych.

 
 

Delhi zaskoczylo Nas widokami maszerujacych swietych krow i sloni po ulicach, papugami zamiast polskich wrobli i malp biegajacych po chodnikach. Do tej pory zdazylismy zobaczyc symbole indyjskiej Stolicy- Red Fort, Raj Ghat i India Gatora, swiatynia Lotosu, a jutro jedziemy na wycieczke do Agry-stolicy milosci by zobaczyc Taj Mahal. 
Juz wkrotce nastepne posty...

 
Incredible Agra!             05.03.2011

Myslelismy, ze juz nic Nas tu nie zaskoczy ale…

oprocz sloni,malp. bezpanskich psow, swin, szczurow i papug w Agrze spotkalismy tazke wielblady i tanczace kobry.

Uliczni sprzedawcy pamiatek okazali sie jeszcze bardziej nachalni niz ci w New Delhi, ale moze jednak skuteczni, bo kazdy z Nas dla "swietego spokoju" kupil przepiekne, recznie robione upominki ;)

W Delhi kontrola osobista przy wejsciu do metra, zabytkow nie byla tak dokladna jak przed bramami Taj Mahal- nie dosc ze kazali Nam zostawic sprzet elektroniczny (laptop, walkie-talkie a nawet latarke czolowke!) i jedzenie to problemem byly nawet Nasze koszulki z logami sponsorow.

Od samego poczatku szokowal Nas tutejszy sposob poruszania sie po drogach, to jednak podczas wczorajszej 5-godzinnej podrozy w osmio osobowej taksowce kierowca ogladal dobry sensacyjny bollywoodzki film na komorce.


 

Wszystko to wydazylo Nam sie podczas jednej wycieczki do najwiekszego pomnika milosci- przepieknego marmurowego Taj Mahal. Bedac w Indiach nie mozna go nie zobaczyc. Jest to jeden z siedmiu cudow swiata i po tym co zobaczylismy w pelni zasluguje na to miano.

You are kind of celebrity here!              06.03.2011




Nasz ostatni dzien w Delhi spedzilismy na zwiedzaniu starej czesci miasta- Old Delhi. Jest to miejsce z niepowtarzalnym klimatem, jednak gwar, balagan i tlum ludzi klebiacy sie wokol zdarzyly nas juz zmeczyc. By odetchnac od tego i zaznac chwili spokoju poszlismy do sikhijskiej swiatyni Sisgajn Gurudware, gdzie przemily pan w turbanie pokazal nam nie tylko jak modla sie Sikhowie ale takze moglismy zobaczyc swiatynie doslownie od kuchni. Do swiatyni kazdy wchodzi na boso. Dla nas, Europejczykow bylo to nie lada wyzwanie- odkazacze do skory poszly w ruch :) Na jednym z bazarow znalezlismy ksiegarnie medyczne, w ktorych bylo wiele znanych pozycji jak:  "Anatomia Grey'a" czy "Ortopedia i Rehabilitacja" Wilka.




Na sam koniec odwiedzilismy Jama Masjid - najwiekszy indyjski meczet. Chcac go zwiedzic musielismy pokonac z Karolina kilkadziesiat schodow. Do samego meczetu nie mozna bylo wiechac z wozkiem, ale Adam z Mateuszem staneli na wysokosci zadania i wniesli Karoline do srodka. Chodzenie z nia na rekach wzbudzilo zainteresowanie wsrod ludzi- w ciagu minuty otoczyl nas niemaly tlum, z kazdej strony wytykano nas palcami, robiono nam zdjecia i natarczywie przygladano sie nam. Nie mogac sie opedzic od ludzi zapytalismy sie dlaczego to robia. Odpowiedzieli : You are kind of celebrity here.




Namaste!                          07.03.2011

Nie bylo latwo opuscic nam Indii ale wreszcie dotarlismy do Nepalu. Przed wejsciem na poklad samolotu kontrolowano nasze paszporty 10 razy a Karolinie strazniczka kazala wstac z wozka zeby przeprowadzic rewizje osobista- wynikalo to z faktu, ze na indyjskim lotnisku tylko starsze osoby bywaja dowozone do samolotu wozkiem inwalidzkim. Podczas lotu mielismy przepiekny widok na cale pasmo Himalajow wraz z najwyzszym szczytem swiata- Mount Everest.




Nepal przywital nas zielenia, spokojem i czystymi ulicami w porownaniu do Indii. Obiad zjedlismy w newarskiej restauracji siedzac po turecku na poduszkach przy niskim stole.




Zatrzymalismy sie w hotelu na Thamelu, gdzie nie moglismy oprzec sie kolorom i urokowi przyulicznych sklepikow - szal zakupowy pochlonal nas w calosci!
Popoludniu spotkalismy sie z prezesem Physioterapist Society of Nepal i zostalismy przez niego cieplo przywitani. Cieszyl sie ze nasz projekt doszedl do skutku i bedziemy mogli wspolpracowac. Zaproponowal nam plan realizacji praktyk ktore bedziemy  odbywac w kilku roznych szpitalach. Juz nieglugo zaczynamy.





Weekend na Dachu Swiata                               13.03.2011

Dalismy rade! Wspielismy sie na wysokosc 3800m.n.p.m. Nasz trekking zaczal sie od podrozy samolotem do Jomsom, skad wyruszylismy w gory. Karolina pokonywala trase na koniku, a my musielismy uporac sie z przymocowaniem wozka do naszych plecakow. Idac zachwycalismy sie ogromem gor i przepieknymi widokami. Po drodze spotkalismy najbardziej charakterystyczne dla tego regionu zwierzeta - jaki, ktore sa dla tutejszej ludnosci glownym zrodlem pozywienia, welny oraz stanowia srodek transportu. Sami mielismy okazje skosztowac sera, miesa oraz kupic cieple rekawiczki i czapki z welny jaka.





Pierwsza noc spedzilismy w malym hoteliku na wysokosci 2800m.n.p.m w uroczej wiosce Kagbeni. Tutejsze zycie nie rozni sie niczym od tego w miejscowosciach polozonych nizej. Po zimnej nocy wyruszylismy w dalsza droge. Naszym celem byla miejscowosc Muktinath (3800m.n.p.m.), do ktorej prowadzila dluga i stroma droga. Trasa byla bardzo wymagajaca. W miare wzrostu wysokosci oddychalo nam sie coraz trudniej. Wysilek rekompensowaly nam jednak niesamowite widoki surowych, oswietlonych promieniami slonca Himalajow. By szlo sie lzej wymyslilismy swoja mantre:
"Gdy pod górę idę wciąż,
Śpiewać chcę jak jeden mąż,
Oddech bardzo płytki mam,
Ale jakoś radę dam". :)  





Przed hotelem w Muktinath czekala juz na nas Karolina, ktora pokonala ta ciezka trase jeepem. 
Po krotkim odpoczynku zdecydowalismy wspiac sie troche wyzej by zwiedzic jedna z najwazniejszych swiatyn hindusow, gdzie rokrocznie przybywa wielu pielgrzymow by wykapac sie w czystych wodach wyplywajacych ze 108 rzezbionych krowich glow. Natomiast buddysci przybywaja tu zeby zlozyc hold w swiatyni,  gdzie ponad struga wody pali sie wieczny plomien zasilany naturalnymi gazami, tworzac w ten sposob niezwykla jednosc wody, powietrza i ognia.
Wieczory w schronisku spedza sie siedzac przy stolach, pod ktore podkladane sa zarzace sie wegielki by ogrzac zmarznietych gosci. Po godzinie 18, kiedy wylaczony jest prad, swiatlo daja tylko male swieczki. Droga powrotna byla zdecydowanie latwiejsza niz wspinaczka. Do Jomson zeszlismy w krotkim czasie skad odlecielismy do Pokhary. 

Pokhara jak bumerang                                           14.03.2011


Czekajac na powrotny autobus do Kathmandu spedzilismy jedna noc w Pokharze - spokojnym miescie polozonym nad przepieknym jeziorem Phewa Lake. Bylo to idealne miejsce na odpoczynek po trekkingu. Z samego rana wyruszylismy na gore Sarangkot by podziwiac o wschodzie slonca przepiekna panorame miasta wraz z otaczajacymi je gorami. Wsrod szczytow wyroznial sie Machhapuchhre - gora przypominajaca rybi ogon calkowicie niedostepna dla himalaistow, gdyz wedlug wierzen tubylcow jest ona zimowa siedziba boga Shive.
Po tak milo rozpoczetym dniu poszlismy poplywac lodka po pokharskim jeziorze. Nepalczycy okazali sie znow bardzo zyczliwi. Boatman zadbal o to by ulatwic Karolinie wejscie do niej oraz bardzo pomogl nam z wozkiem. Byl to niesamowity kontrast - po tym jak w kurtkach i polarach marzlismy w gorach, teraz moglismy opalac sie na wodzie. 

Pokhara inaczej jak Kathmandu nie zostala jeszcze opanowana przez motocykle, taksowki i samochody, przez co spacer ulicami nie jest meczacy i mozna milo tu spedzic dzien. Bedac w tym miescie koniecznie trzeba odwiedzic "Bumerang" restauracje- ogrod, polozona nad brzegiem jeziora. Mozna tam nie tylko dobrze zjesc, ochlodzic sie zimnymi napojami, ale takze wypoczac i zrelaksowac sie na hamakach czy lezakach. Wsrod zieleni i kwatow przy spokojnej muzyce kazdy poczuje sie tam blogo. 
Po poludniiu wyruszylismy do Kathmandu lecz kazdy z nas chcialby w przyszlosci powrocic do Pokhary. 


Szpitale w Kathmandu                                16.03.2011




Do tej pory zapoznaliśmy się z pracą nepalskich fizjoterapeutów w 2 szpitalch.
Po pierwszym z nich - Tribhuvan University Teaching Hospital oprowadzał nas Prayoush Neupane. Jest to państwowy szpital uniwersytecki z osobnym oddziałem rehabilitacyjnym. Rehabilitacja jest prowadzona w systemie ambulatoryjnym a także na oddzialach przy łóżkach pacjentów. 
Wyposażenie sali w której ma miejsce równocześnie kinezyterapia i fizykoterapia tylko w nieznacznym stopniu różni się od tego w poznańskich ośrodkach klinicznych.
Zarówno na szpitalnych korytarzach jak i na oddziałach panuje typowy "azjatycki chaos" . Dla Europejczyka jest ciężko odnaleźć się w tym zamęcie, ale Nepalczycy doskonale sobie z tym radzą. Mieliśmy możliwość poznać funkcjonowanie oddziału rehabilitacyjnego oraz metody usprawniania stosowane przez nepalskich fizjoterapeutow. Pokazali nam oni sprzęt, ktory wykorzystują w procesie usprawniana oraz opowiedzieli o najczestszych przypadkach klinicznych występujących na oddziale. 




Dowiedzieliśmy się również jak przebiega edukacja tutejszych fizjoterapeutów - mozliwosc ukończenia studiow magisterskich jest najblizej w Indiach. Podobnie jak w Polsce rehabilitanci uzupełniają swoją wiedzę oraz poznają nowe techniki podczas prywatnych kursów, których znaczny koszt powoduje, że kończą je tylko nieliczni. Braliśmy udział również w obchodzie w obchodzie na odziale ortopedycznym podczas którego poznaliśmy ordynatora.




Kolejnym szpitalem do który odwiedziliśmy była prywatna klinika B&B Hospital. 




Czekał tam na nas Binay K.C., który oprowadził nas po szpitalu. Mieliśmy możliwość zebrania wywiadu od pacjentów oraz zapoznaliśmy się z ich historiami choroby. Głównie trafiają tam osoby po wypadkach komunikacyjnych, które mają rehabilitację przyłóżkową, ale szpital zajmuje się również pacjentami ambulatoryjnymi. Poznaliśmy również naszych nepalskich rówieśników, którzy odbywali tam praktykę. Chętnie opowiadali nam o systemie edukacji dzięki czemu mogliśmy porównać nauczane metody usprawniania z tymi które mogliśmy sami poznać podczas studiów. Natomiast nasz opiekun dr Marian Majchrzycki podzielił się swoimi umiejętnościami z zakresu terapii manualnej podczas pracy z pacjentem. 





W obu szpitalach fizjoterapeuci bardzo zaangażowali się w nasz projekt, wypełnili ankiety które są podstawą naszych badań naukowych i są chętni do kontynuowania współpracy.   


Kolejny dzień, kolejny szpital.




Kathmandu Medical College Teaching Hospital jest szpitalem klinicznym. Już na wstępie mogliśmy zaobserwować jego ogrom. Na oddziale rehabilitacyjnym wyczekiwał nas zespół fizjoterapeutów i prezes Nepalskiego Towarzystwa Fizjoterapii. Uzupełnili przygotowane przez nas ankiety dotyczące rehabilitacji w Nepalu i przystąpiliśmy do pracy z pacjentami. Każdy miał możliwość podzielić się własną wiedzą i umiejętnościami podczas ćwiczeń pod czujnym okiem tutejszych fizjoterapeutów. Ćwiczyliśmy z pacjentami o rożnych schorzeniach m.in. bolesny bark, uszkodzenie stożka rotatorów, rwa kulszowa, złamanie nadkłykcia kości ramiennej. Większość leczonych tu przypadków to schorzenia ortopedyczne. Techniki stosowane na tym oddziale są bardzo podobne do tych, które są stosowane na poznańskich oddziałach (zarówno kinezyterapia jak i fizykoterapia). A jutro zostaliśmy zaproszeni do Dhulikhel Kathmandu University Hospital.


A po praktykach….

Każdego popołudnia po praktykach odwiedzamy ciekawe miejsca oraz piękne zabytki stolicy Nepalu. Zwiedzaliśmy trzy spośród najważniejszych świątyń w Katmandu. 
SWAJAMBHUNATH - to najstarsza liczaca ponad 2,5 tysiaca lat stupa, z której ze wszystkich czterech scian spogladaja na przybyszow namalowane oczy Buddy. Po pokonaniu 300 schodow na wzgorze obeszlismy stupe dookoła krecac mlynkami modlitewnymi.





BOUDHANATH- jest najwieksza stupa w Nepal. Obszar wokół stupy bez przerwy tetni zyciem: pielgrzymi zmieszani z tlumem turystow obchodza kopule krecac mlynkami podobnie jak w Swajambhunath.  Na dachu jedenego z budynkow otaczajacych stupe zjedlismy obiad podziwiajac przepiekną panorame miasta.



PAŚUPATINATH- hinduistyczna świątynia w której odbywają się uroczystości pogrzebowe. W uroczystosciach tych moga uczestnuczyc takze turysci odwiedzajacy to miejsce. Na stosie palone sa ciala w rytualnym obrzadku. Miejsce to wydawało sie nam bardzo mroczne a jednocześnie bardzo ciekawe.




Najwieksza przygode przezyla Karolina. Mogla podziwiac z lotu ptaka surowe Himalaje- a wsrod nich najwyzszy szczyt swiata- Mount Everest. Jak dotad Karolina znala Himalaje tylko ze zdjec, jednak rzeczywistosci nie sa wstanie oddac zadne fotografie. Przezycie jest tak niesamowite ze nie sposob powstrzymac wzruszenia. Widoki te zostana na zawsze w jej pamieci. 




Dhulikhel Hospital





Na zaproszenie prezesa Nepalskiego Towarzystwa Fizjoterapii pojechalismy do Dhulikhel Kathmandu University Hospital położonego godzine drogi od naszego hotelu. Dookoła szpitala roztaczal sie piekny widok na niskie Himalaje. W osrodku oprocz specjalistycznych oddzialow znajduje sie bardzo rozbudowana czesc fizjoterapeutyczna. Z dotychczas odwiedzanych przez nas osrodkow ten byl najbardziej nowoczesny. W bliskim sasiedztwie znajduje sie kampus uniwersytecki. Jest to jedyna w Nepalu, niedawno powstala wyzsza szkola na ktorej mozna studiowac fizjoterapie. Nauka odbywa sie w systemie cztero i pol letnim i konczy sie uzyskaniem tytulu licencjata (bachelor degree).





Poznalismy wielu wykladowcow i studentow, a nawet dyrektora szpitala, ktory milo nas ugoscil i zaprosil na lunch. 



Wszyscy Nepalczycy sa otwarci i bardzo goscinni. Interesuja sie naszym krajem i jego kultura oraz bardzo chcieliby kontynuowac wspolprace na plaszczyznie naukowej w przyszlosci. My tez chetnie bysmy tutaj powrocili :) 






Happy Holi! :)


Wczoraj świetowalismy z wspolnie z Nepalczykami powitanie wiosny- Święto Holi.
Nasze zdjecie znalazlo sie nawet w lokalnej gazecie.
http://www.thehimalayantimes.com/fullNews.php?headline=Holi+being+celebrated+in+Terai&NewsID=280712



Home sweet Home…
Zakończyliśmy najdalszą, najciekawszą, najlepszą podróż naszego życia! Do domu wróciliśmy bogatsi o nowe przeżycia i pełni wspomnień. Poznaliśmy całkiem inny, barwny świat, którego kultura nie raz nas zaskoczyła i zafascynowała. Żal było nam wyjeżdżać z Nepalu. Jesteśmy jednak szczęśliwy, bo udało się nam w pełni zrealizować założenia naszego projektu. Nie tylko odbyliśmy praktyki i przeprowadziliśmy badania naukowe, ale nawiązaliśmy również współpracę z tamtejszymi szpitalami i mamy nadzieję, że zaowocuje ona w przyszłości. Może uda nam się powrócić do Nepalu :)

Wszystkim fizjoterapeutom z Nepalu, dzięki którym mogliśmy zrealizować swój projekt bardzo dziękujemy za poświęcony czas oraz życzliwość jaką nam okazali. 

Projekt „Rehabilitacji na dachu świata” nie mógłby odbyć się bez wsparcia władz naszej uczelni. Dziękujemy JM Rektorowi UM w Poznaniu  prof. dr hab. Jackowi Wysockiemu oraz dziekanowi ds. studenckich prof. dr hab. Michałowi Musielakowi. 
Duże podziękowania kierujemy również do naszych sponsorów bez których nasze badania w tak odległym kraju nie byłyby możliwe!

Bardzo dziękujemy także wszystkim osobom, które nas wspierały, zaglądały na nasz blog (były cierpliwe jak mieliśmy problem z Internetem :) ) i trzymały za nas kciuki! Obiecujemy w najbliższych dniach zamieścić piękne zdjęcia z wyjazdu w naszej galerii!

Mimo, że jesteśmy już z powrotem to jeszcze nie wszystko skończone. Zamierzamy napisać publikacje naukowe z przeprowadzonych przez nas badań więc czeka nas jeszcze trochę pracy :)

My jako studenci szczególnie dziękujemy opiekunowi naszego koła naukowego
dr Marianowi Majchrzyckiemu z
a jego zaangażowanie w organizacje i realizację projektu.
To dzięki niemu mieliśmy szansę przeżyć tak wspaniałą przygodę!


23 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wszystkim uczestnikom powodzenia w realizacji projektu i wspaniałych wrażeń z azjatyckiej części świata
życzy
Barbara Rogalińska

Anonimowy pisze...

Życzymy powodzenia wszytskim uczestnikom wyprawy:)Karolcia trzymamy kciuki razem z bliźniaczkami, czytamy bloga i czekamy na relację na żywo z tej fantastycznej wyprawy:)
Przepiórki:)

Unknown pisze...

świetna relacja, czekam na dalszy ciąg!~
EL

Anonimowy pisze...

:)) hiiii:) ale super !!! Pozdrówcie ten cały bałagan :)

Anonimowy pisze...

Profesjonalny opis pierwszego dnia. czy z wami jest profesjonalny dziennikarz?
Pozdrowiania dla Karoliny i dr Majchrzyckiego.
Pozdrawiam
Wojtas

Anonimowy pisze...

Karola czekamy na zdjęcie jak pędzisz na słoniu ;) Bartek A. :)

Anonimowy pisze...

Namaste:)

Pozdrowienia dla wszystkich uczestników wyprawy.
Dużo wrażeń i pozytywnych emocji
Czekamy na kolejne relacje.
3xA.Z

Anonimowy pisze...

Być może dla większości uczestników "wycieczka" ta jest wyprawą życia, ale z pewnością dla Karoliny Indie, Nepal są początkiem nowego życia i jak widać życia na maksa. Mało kto tak potrafi. Super :)
Pozdrowienia i powodzenia dla wszystkich.
Przepiórki BiT :)

Anonimowy pisze...

Pozdrawiam wszystkich na tym cudnym "dachu swiata" serdecznie, a dla Ciebie Karolciu: " a nie mowilam, ze to lepsze od ceglowki na szarym chodniku?";) zyj Kochana, po prostu zyj:) i przylaczam sie do wpisu Bartka A. , tez chce zobaczyc Ciebie na pedzacym sloniu, bo ktoz jesli nie TY?! :) Magda R. (madziula)

Anonimowy pisze...

Karola, zazdroszczę i podziwiam. Jesteś cudownie szalona:-) Trzymamy kciuki za dalszą wyprawę. Jesteś w dobrych rękach, ufff. Buziaki!
Monia i Kuba (Twój fanklub z Lodzi)

DookolaSwiata.org pisze...

Karolina, na tych zdjęciach jesteś tak uśmiechnięta, że aż miło patrzeć. Trzymam kciuki za pobyt w Nepalu i wpraszam się na opowieści po powrocie!

Powodzenia,
Jacek

Anonimowy pisze...

Świetne relacje . Trzymam kciuki. cieszcie się każdym dniem. czekamy na nastepne wpisy - relację z pobytu w górach. e

Anonimowy pisze...

Trzymam kciuki za Was wszystkich. Życzę samych niezapomnianych i cudownych przeżyć. Szczególnie mocno i ciepło ściskam Karolinę - jesteś wielka, a ja jestem z Tobą myślami...
Kamila S.

Anonimowy pisze...

Dalszych cudownych wrażeń dla wszystkich.Karolinko,tak trzymaj,jesteśmy z Ciebie dumni.Tych przeżyć nikt Ci nie odbierze.Masz wokół siebie wspaniałych ludzi.Wysłałam już kilka sms.Dużo buziaków mama,tata,Agusia i Marcinek

Unknown pisze...

CZYTAM, CZYTAM! Świetnie że są nowe zdjęcia. Czekam na relację z trekkingu! Pozdrowienia

Anonimowy pisze...

Karola, Konik konikiem ale my czekamy na tego słonia!!!!!! :)) Pozdrowienia Bartek A.

Anonimowy pisze...

Piszecie,że otrzymaliście 7 marca plan realizacji praktyk do różnych szpitali. Czy byliście już w tych szpitalach? Którego dnia? Pozdrowienia z Poznania. Ulka

Rehabilitacja na Dachu Świata pisze...

Spokojnie, nie zawsze mamy dostęp do prądu i internetu.
proszę naszych fanów o cierpliwość i wyrozumiałość!
drM.

Anonimowy pisze...

Dzięki za relacje z praktyk w szpitalach :) Będę czekać cierpliwie na dalsze relacje krajoznawcze oraz rehabilitacyjne.Pozdrawiam wszystkich uczestników wyprawy.Ulka

Anonimowy pisze...

Ale Wam pozytywnie zazdrościmy!! :)

Anonimowy pisze...

Miło było Was spotkać :) cieszę się, że wróciliście cali i zadowoleni. życzę następnej udanej wyprawy. Super pomysł, super ekipa :)Pozdrawiam Beata

Anonimowy pisze...

Rewelacyjna relacja z wyprawy. kiedy i gdzie następna?
Gratulacje dla dr Mariana za zorganizowanie wyprawy
Karolina gratuluję,jestem z Ciebie dumna
pozdrawiam aga

profireh.pl pisze...

Super inicjatywa, bardzo pozytywna relacja! Szkoda tylko, że to jednorazowa akcja. Wiadomo, koszty takiej wyprawy są ogromne, ale może kiedyś ktoś jeszcze wpadnie na podobny pomysł. W końcu jest to duża lekcja praktyki dla studentów fizjoterapii i nieoceniona pomoc dla Indii.

Prześlij komentarz